Data opublikowania wiadomości 29.08.2011
Bank Pocztowy wstrzymał egzekucje komornicze wobec osób, które padły ofiarą oszusta - byłego pracownika placówki, który zaciągał kredyty na podstawie ich danych personalnych. Bank nie zamierza na razie oddać niesłusznie ściągniętych długów.
O sprawie przed dwoma tygodniami pisała gazeta.pl. Co najmniej 60 osób padło ofiarą pracownika poczty, który wypełniał wnioski na szybkie kredyty do 5 tys. zł. Mając dostęp do danych personalnych klientów, fałszował ich podpisy i wypłacał sobie gotówkę. Kredyty nie były spłacane, dlatego po pewnym czasie do nieświadomych niczego "kredytobiorców" zaczął pukać komornik i egzekwować należności.
Po tym, jak "Gazeta" opisała sprawę, Bank Pocztowy polecił wstrzymać egzekucje komornicze. Ale zabranych pieniędzy, przynajmniej na razie, zwracać nie zamierza. Anna Dąbrowska musi zapłacić wraz z odsetkami i kosztami egzekucji 6,7 tys. zł. Dwa tygodnie temu komornik zabrał jej z pensji znaczną część. Pieniędzy nie odzyskała do dziś. - Nie mam nawet informacji, czy egzekucja została wstrzymana - mówi.
Małgorzata Ossowska-Krasoń, rzeczniczka Banku Pocztowego, zapewnia, że pieniądze pani Anny nie będą dalej zabierane przez komornika: - Poleciliśmy wstrzymać egzekucję zarówno w tym, jak i w podobnych przypadkach.
Na policję zgłaszają się co jakiś czas kolejne osoby, które dowiedziały się o tym, że zaciągnęły kredyt w banku, choć nigdy nie podpisały żadnego wniosku w tej sprawie. Pani Zofia, która mieszka kilka ulic od Urzędu Pocztowego nr 12, w którym pracował oszust, o tym, że wzięła kredyt, dowiedziała się, gdy otwierała list z ZUS. - Sądziłam wtedy, że to informacja o zrewaloryzowanej emeryturze. Ale gdy go otworzyłam, zrobiło mi się słabo. Było tam napisane, że część emerytury została zajęta przez komornika - mówi.
U komornika okazało się, że ktoś sfałszował jej podpis i podał adres, pod którym nie jest zameldowana. Złożyła zeznania na policji. Teraz zamierza pozwać bank o to, że zajął jej emeryturę, choć kredytu nigdy nie zaciągała.
Dlaczego Bank Pocztowy nie chce zwrócić nienależnie pobranych pieniędzy przez komornika? - Bo musimy poczekać na zakończenie postępowania prokuratorskiego w tej sprawie. Bank sam padł ofiarą oszusta i my również jesteśmy poszkodowani - tłumaczy Ossowska-Krasoń.
Przyznaje jednocześnie, że wszystkie wyegzekwowane do tej pory pieniądze od ofiar oszusta trafiły już na konto placówki.
Komentuje Michał Kokot: Tu nie masz jak w banku
W końcu Bank Pocztowy zrobił to, co należy: polecił wstrzymanie egzekucji wobec osób, które padły ofiarą oszusta, pracownika biskupińskiej poczty. Ale to namiastka tego, co przyzwoita instytucja finansowa powinna w takiej sytuacji uczynić. A powinna niezwłocznie oddać ludziom to, co już z nich ściągnął komornik. I to z odsetkami. Nie ma żadnego uzasadnienia dla sytuacji, w której uczciwi obywatele karani są za nieuczciwość pracownika banku. Za niego odpowiada pracodawca. W każdej firmie może zdarzyć się taka historia, ale te dbające o swój wizerunek natychmiast zadośćuczyniłyby pokrzywdzonym klientom. Banki powinny być tu na pierwszej linii, bo chodzi o pieniądze. A w tej historii o pieniądze ludzi, często emerytów, którzy potrzebują ich na codzienne życie. Tłumaczenie rzeczniczki, że bank jest biedny, bo sam padł ofiarą oszustwa, brzmi tu kuriozalnie. Dobry bank oddaje ludziom zagrabioną kasę, a potem dochodzi jej zwrotu od prawdziwego winowajcy. Inaczej staje się kolejnym grabieżcą.
źródło informacji: gazeta.pl
Co proponuje Kredytolog:
Bezpłatna strona - wizytówka: twojanazwa.kredytolog.pl
Boks reklamowy na dowolnej stronie - 3 linie tekstu, ikonka, link
Publikacja artykułu w 11 kategoriach branży finansowej
Publikację artykułu należy zamówić poprzez formularz kontaktowy